Site icon OdRudej

“Musiałam to zrobić, żeby się uratować”

Musiałam to zrobić, żeby się uratować

Happy family celebrating Easter holidays together.

“Musiałam to zrobić, żeby się uratować”

Tekst Aneta Boritzka

14/04/2023

Musiałam to zrobić, żeby się uratować

Takich historii i artykułów jest wiele jak ten, który ostatnio przeczytałam: “To były jej ostatnie wspólne święta. Musiałam to zrobić, żeby się uratować”.

Tak się zastanawiam, że sama piszę artykuły czy posty w których często zachęcam szczególnie kobiety, by:

zadbały o siebie, zaopiekowały się sobą, zawalczyły o siebie i o swoje szczęście. Ale nigdy nie w ten SPOSÓB! 

“Postanowiłam, że święta wielkanocne będą ostatnimi chwilami spędzonymi z mężem i dziećmi. Gotowałam dla nich żurek, jadłem śniadanie, chcąc zapamiętać ten widok. Łzy podchodziły mi do gardła, ale decyzja mogła być tylko jedna — mówi Wioleta.

Ma 35 lat, czwórkę dzieci i oddanego męża. Ktoś mógłby powiedzieć, że niczego jej w życiu nie brakuje.

— Brakuje mi siebie. Już zapomniałam kim naprawdę jestem — przekonuje jednak Wioleta. 

Jak mówi, dorosłe lata poświęciła na myśleniu o innych i dbaniu o nich.

O tym, co jest w życiu ważne, przypomniał jej nagły impuls. Wyrwał z dotychczasowej stagnacji i otworzył nowe drogi i nowe rany…” 

Życie przecieka przez palce

„Na początku było im razem cudownie. Wspólne życie było jednym długie miesiącem miodowym. Sielankę przerwał o to, co jeszcze przed ślubem wydawało się im świetnym pomysłem na życie — ciąża i dziecko. To nie była wpadka. Od razu z mężem postanowiliśmy, że chcemy mieć dzieci jak najszybciej. Ja byłam świeżo po szkole i załapałam się do pracy w sklepie kosmetycznym, Marek studiował i pracował. Uznaliśmy, że nie ma na co czekać. Dziś nie rozumiem, co mieliśmy wtedy w głowach. Problemem stało się nie tyle dziecko – co rezygnacja z samej siebie.

Podcięte skrzydła. W swojej opowieści kilka razy podkreśla, że kocha każde ze swoich dzieci i że one nie są niczemu winne. Ale ma też świadomość, że źle wybrała i po latach zapomnienia o sobie postanowiła zawalczyć o to, jak będzie wyglądała reszta jej życia.

— To była cholernie trudna decyzja, ale musiałam ją podjąć, żeby się uratować. Odchodzę od rodziny, jednak nie wiem czy na zawsze? Czy zupełnie Zerwe z nimi kontakt? Na razie tak. Zobaczymy co będzie dalej”. – na tym zdaniu kończy…

To mi się w głowie nie mieści. Jakkolwiek potrafię zrozumieć jej przemęczenie i brak czasu dla siebie – ale do cho..y chyba spodziewała się tego, że nie będzie łatwo mając czwórkę dzieci. Jestem przekonana, że wszystko da się jakoś zorganizować.

A ona postanowiła to zrobić, żeby uratować siebie… niszcząc całą rodzinę… czy to jest rozwiązanie? Czy tak postępuje dorosły człowiek? Czy tak postępuje  rodzic?

Pozostawienie męża z czwórką dzieci i jak mogę się domyślić ze zobowiązaniami kredytowymi, a przy tym…rozpędzonej inflacji…- bardzo odpowiedzialne rozwiązanie, praktycznie w ogóle nie można w tym dostrzec egoizmu.

Pamiętaj!!!

Kiedy pisze teksty… posty zachęcające do rozwoju, o zadbania o siebie – nigdy nie mam na myśli takiego rozwiązania – rzuć wszystko i zawalcz o siebie!

To bardzo egoistyczne i nie dojrzała decyzja. Dorośli ludzie w związku rozmawiają ze sobą. Zamiast uciekać — trzeba rozmawiać — o swoich potrzebach, o tym co jest dla nas ważne.

Trzeba rozmawiać o wszystkim nawet jeśli wydaje nam sie to zbędne: o tym że właśnie potrzebujemy odpoczynku, o tym, że może trzeba nasze życie trochę przeorganizować, żeby wszystko znów zaczęło działać jak należy.

Nie można wypisać się ot tak po prostu z obowiązków domowych i zobowiązań bo hamują nasz rozwój osobisty. To tak nie działa. Zabawię się w dom… w rodzinkę…a kiedy mi się znudzi wezmę kolejną zabawkę i wcale nie będę się przejmować uczuciami dzieci i mojego męża, bo przecież to SIEBIE muszę URATOWAĆ. 

Related Articles

Related

Rodzicielskie pułapki w mediach społecznościowych

W dzisiejszym świecie, gdzie media społecznościowe kształtują nasze postrzeganie rzeczywistości, presja perfekcyjnego rodzicielstwa może przytłaczać. W najnowszym artykule przyglądamy się, jak idealizowane obrazy wpływają na nas i nasze dzieci, oraz jakie strategie możemy przyjąć, aby promować zdrowsze, bardziej realistyczne podejście do rodzicielstwa.

czytaj dalej
Exit mobile version