Porządek nie jest Najważniejszy

Porządek nie jest Najważniejszy

Aneta Boritzka

Tekst Aneta Boritzka

16/02/2021

Porządek nie jest najważniejszy

Dużo czasu zajęło mi zrozumienie i wprowadzenie w życie tego, że: Porządek nie jest najważniejszy. Jeszcze trzy lata temu, nie potrafiłam zasnąć, kiedy moja kuchnia nie była posprzątana, podłoga brudna, i jakieś ciuchy plątały się po mieszkaniu. 

Nie potrafiłam skoncentrować się na pracy, gdy miałam nieporządek w miejscu pracy, a na biurku panował chaos. Dziś nie robi już to na mnie wrażenia. Wszystko zmieniło się, gdy na świat przyszedł mój syn, a ja poczułam nadmiar obowiązków. I gdybym dalej chciała być idealną panią domu, to chyba bym zwariowała.

Przy dziecku zrozumiałam, że zwyczajnie jest to bez sensu (a może nawet wcześniej). Taka syzyfowa praca, rano budzisz się i jest pięknie, czyściutko, nie upłynie pół godziny (albo i 15 minut) i jakby tornado jakieś było w domu.

Zamiast koncentrować się na dziecku, na miłej zabawie z synem, wciąż szukałabym sobie następnego zajęcia. A z tym nie miałabym żadnego problemu: bo pranie przecież nigdy się nie kończy, a kupa prasowania czeka, zabawki wciąż plątają się po podłodze, a do tego stos garów, bo posiłek w ciągu dnia zjeść też trzeba. Jednym słowem w domu zawsze znajdzie się coś do zrobienia. Zawsze może być czyściej, ładniej, lepiej.

Na szczęście zrozumiałam, że porządek nie jest najważniejszy, a bałagan przestał mi po prostu przeszkadzać. Nie wyobrażaj sobie, że mam teraz jakiś śmietnik w domu czy coś, ale nie mam idealnie.

Jeśli przyszłabyś z nieoczekiwaną wizytą, z pewnością zauważyłabyś, że podłoga nie jest wymyta,  naczynia wciąż są w zlewie, a do tego, po podłodze plątają się zabawki. W salonie mam rozłożone dwa wieszaki z praniem, bo w zimie wolniej schnie i nie mam gdzie powiesić. Także suszarka to taka część ozdoby mojego salonu: raz bardziej dopasowuje się do reszty wystroju, a raz mniej. 

Co innego, jeśli zapowiesz wizytę z wyprzedzeniem, wówczas prania pewnie nie zobaczysz, a przynajmniej nie w salonie. Postaram się, większość rzeczy ogarnąć, ale wciąż nie obiecuję, że będzie idealnie. Z łatwością dostrzeżesz różne niedociągnięcia, ale myślę, że jeżeli jesteś matką, to w zupełności mnie zrozumiesz.

Nie zrozum mnie źle, nie chodzi o to, że matki mają jakieś szczególne przyzwolenie na to, by w domu panował nieład, a panny czy mężatki bez dziecka muszą mieć idealnie.

Chodzi o to, że porządek nie jest najważniejszy i widocznie nie miałam czasu, by się tym zająć w tym dniu, gdy mnie odwiedziłaś. 

Czy to oznacza, że jestem gorzej zorganizowana niż pozostałe osoby? Nie. To oznacza, że mam inne potrzeby i inne priorytety. Czy jestem przez to gorsza? Ja tak nie uważam, ani nawet gorzej się z tym nie czuje. Czuje natomiast, że swoją energię wolę przeznaczyć na inne czynności.

Porządek nie jest najważniejszy

Porządek nie jest najważniejszy

Nawet czytając dziecku książeczkę np. Pucio umie opowiadać — Marta Galewska-Kustra, możesz przeczytać:

„Czasem rodzice byli zmęczeni, a w domu panował bałagan. Zdarzało się, że mieliśmy ochotę tylko leżeć i odpoczywać.

Porządek nie jest najważniejszy. Najważniejsze to być razem. Dziś zrobiliśmy sobie leniwy dzień — mówił wtedy tata i chwytał za telefon, by zamówić pizzę.

Hurra! – krzyknęliśmy.

Gdy przychodziła do nas babcia to, aż łapała się za głowę.

Jutro zjecie prawdziwy domowy obiad — oznajmiła, a potem zabierała się do pracy. Babcia jest kochana. Robi najlepsze kluseczki na świecie i pozwala nam pomagać w gotowaniu!”

Niestety nie każdy z nas ma tak jak w bajce i posiada, taką kochaną pomocną babcię przy sobie, ale to w niczym nie przeszkadza, by wciąż zrobić sobie po prostu leniwy dzień z dziećmi i spędzić ten dzień po prostu razem, bez stresu, że podłoga nie jest wymyta, a pranie nie jest zrobione, a jutro wyjdę z domu w niewyprasowanej sukience. Czy świat się zawali? Czy jestem gorszą matką? Czy jestem przez to gorszą żoną?

Ostatnio spotkałam się ze świetnym tekstem:

„Kobieto pamiętaj, nie pozwól sobie na to, aby twoje patelnie błyszczały bardziej niż ty, nie pozwól sobie na to, by twój dom błyszczał bardziej niż ty.

Sprzątanie domu nie jest najważniejszą rzeczą na świecie. Od kiedy masz własny dom, zaczęłaś spędzać cały czas na sprzątaniu? Chcesz, aby wszystko było czyste, poukładane pod linijkę. Najlepiej co do milimetra. Tylko po co to? Mówisz, że tak musi być — no bo co by było, gdyby ktoś mnie nagle odwiedził?!

No to posłuchaj, co by było?

Sprzątasz cały dzień, a później okazuje się, że wszyscy są bardziej zajęci, spacerują, pracują, bawią się życiem, i nikt Cię niespodziewanie nie odwiedza!

A co jeśli ktoś nawet się pojawi?

Nic! Zupełnie nic! Nie musisz nikomu się tłumaczyć, że właśnie jakaś rzeczy właśnie nie leży na miejscu! Więcej! Oni nawet nie wiedzą, gdzie jest właściwe miejsce tej rzeczy”.

Przeczytaj również inne artykuły:

Będzie mi miło, jeśli udostępnisz ten artykuł dalej! Dziękuje!

Related Articles

Related

Rodzicielskie pułapki w mediach społecznościowych

W dzisiejszym świecie, gdzie media społecznościowe kształtują nasze postrzeganie rzeczywistości, presja perfekcyjnego rodzicielstwa może przytłaczać. W najnowszym artykule przyglądamy się, jak idealizowane obrazy wpływają na nas i nasze dzieci, oraz jakie strategie możemy przyjąć, aby promować zdrowsze, bardziej realistyczne podejście do rodzicielstwa.

czytaj dalej

O autorze

Aneta Boritzka

Kieruje się przekonaniem, że każdy ma możliwość kształtowania swojego życia i decydowania o jego jakości – każdy ma szansę w pełni wykorzystać posiadane zasoby i osiągnąć zamierzone cele. Sama podróż do wyznaczonego celu jest niesamowitą przygodą. - Aneta Boritzka

1 komentarz

  1. Marta

    Genialny wpis. Doda do tego jeszcze stwierdzenie, że tysiąc razy łatwiej jest żyć z bałaganiarzem niż z pedantem/pedantką. Słuchając gderania takiego czyściocha ma się ochotę (w najłagodniejszym przypadku) zakneblować, zamknąć w komórce, zwymyślać od najgorszych .itp itd. A chyba żaden pedant nie umie odpuszczać i dręczy domowników 24/7.

Cytat

„Czy wiesz, że homar, gdy wyrasta ze starego pancerza, znajduje najcięższy głaz w okolicy i wsuwa się pod niego, wykonując niewielki podkop? Po chwili czuje na własnym ciele presję tak nieprzyjemną, że jest bliski śmierci. Ten ból jest jednak konieczny, by zniszczyć stary pancerz i dać możliwość powstania nowemu, który będzie pasował do obecnych rozmiarów skorupiaka.” – To nie są moje słowa, to słowa Jolanty Pieli, która doskonale opisuje konieczność wychodzenia poza strefę komfortu.

Gdybym mogła dać sobie tylko jedną radę sprzed kilku lat byłoby nią:

„Przestań się bać, rób to, o czym marzysz, to, co jest dla Ciebie ważne”