Czy posyłać dziecko do żłobka?

Czy posyłać dziecko do żłobka?

Aneta Boritzka

Tekst Aneta Boritzka

24/09/2020

Czy posyłać dziecko do żłobka?

  • Czy posłać dziecko do żłobka i wrócić do pracy?
  • Zrezygnować z pracy i pozostać z dzieckiem w domu?
  • Czy oddać dziecko do żłobka i rozpocząć nową pracę? 

„Miłość do dziecka determinuje większość życiowych wyborów, bez względu na to, skąd pochodzimy.” – Martyna  Wojciechowska

Czy posyłać dziecko do żłobka? Mama i jej dylematy

Może nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale już jesteśmy w komfortowej sytuacji, jeśli możemy sobie zadać te pytania i możemy podjąć dla nas najlepszą decyzję. W większości przypadków jesteśmy niestety zmuszeni, dostosować się do sytuacji w jakiej obecnie się znajdujemy.

Muszę wrócić do pracy bo:

  • z jednej pensji nie jesteśmy w stanie się utrzymać,
  • nie chcę stracić pracy,
  • potrzebuje kontaktu z ludźmi,
  • nie jestem w stanie tak dużo czasu spędzać z dzieckiem,
  • obawiam się, że wypadnę z „rynku”,
  • moje poczucie wartości spadnie,
  • sama wychowuję dziecko i muszę nam zapewnić byt.

Muszę zrezygnować z pracy, bo:

  • brak miejsca w żłobkach a innej formy opieki nie chcę. 
  • moje dziecko jest chore i muszę przy nim być,
  • pracuje na zmiany, nie mogę tego zmienić i nie mam przy kim zostawić dziecka,
  • mąż często wyjeżdza, a ja nie mam nikogo w pobliżu, kto pomógłby mi w „nagłych przpadkach (wcześniejszy odbiór dziecka ze żłobka, choroba dziecka itp.).

Chcę wrócić do pracy, bo:

  • potrzebuje kontaktu z innymi ludźmi,
  • pozostanie cały czas z dzieckiem, jest dla mnie męczące,
  • chce się spełniać zawodowo,
  • czuje się wtedy wartościowa.
Szczęśliwa mama z dzieckiem

Czy oddać dziecko do żłobka? Co robić?

Tak można wymieniać bez końca, ile matek tyle różnych sytuacji i dokonywanych wyborów. Niezależnie jaki wybór podejmiemy, nie powinniśmy się obwiniać, że: „jestem gorszą kobietą, bo nie realizuje się zawodowo i w pełni chce ten najważniejszy czas spędzić z dzieckiem”.

Nie powinniśmy obwiniać się, że jesteśmy złymi matkami, bo sytuacja finansowa zmusiła nas do tego, żeby powrócić do pracy. To jest dla każdego indywidualna decyzja niepodlegająca ocenie.

Każdy z nas jest w różnej sytuacji życiowej. Nie podlega więc dyskusji, że nie można tutaj oceniać rodzica, który oddał dziecko do żłobka albo pozostał przy nim w domu.

Nie oddałam dziecka do żłobka

Nigdy nie chciałam oddawać dziecka do żłobka, bo uważałam, że jest to najważniejszy dla niego okres do budowania: relacji, więzi, poczucia bezpieczeństwa.

Później przyszedł Covid, sytuacja drastycznie się zmieniła i musiałam szukać niestety miejsca w żłobku. Szczęście w nieszczęściu – nie było miejsca w żadnym żłobku. Teraz cieszę się, że tak się stało.

Wiedziałam, że jak: teraz poświęcę mu ten czas, będzie miało to swoje owoce w życiu dorosłym.

„Nikt mi nie powiedział, że to (bycie mamą) będzie tak trudne. To zabiera mi mnóstwo energii, ale to kocham. Naprawdę cieszę się każdym momentem. I choć to nie jest tak idylliczne jak wszyscy ci mówili, nie jest też tak straszne, jak ostrzegali”.

Mama i dziecko przytulają się

Czy posyłać dziecko do żłobka? – zdaniem psychologów

Ja osobiście uważam i zgadzam się z większą częścią psychologów, którzy twierdzą, że: „dziecko do ukończenia trzeciego roku życia powinno pozostawać pod opieką mamy w domu. Jeśli jest to możliwe, rodzice nie powinni wysyłać dziecka do żłobka”.

Jedna „ciocia”, „wychowawczyni”, „pani przedszkolanka” w żłobku mimo tego, że jest naprawdę bardzo dobrze wykwalifikowana, zwyczajnie nie jest w stanie, choćby jak się starała poświęcić tyle czasu i uwagi dziecku ile może dać rodzic.

Jak wiadomo, grupa w żłobku liczy 15 dzieci na 2-3 ciocie. Nie wszędzie tak jest, ale chciałam się zorientować. Dlatego pzredstawiam średnie statystyki z obdzwoionych żłobków.

Oczywiście są opinie innych psychologów np. amerykańskich czy szwedzkich gdzie uważają, że: ”dzieci po żłobku wyprzedzają pod względem rozwoju języka i intelektu rówieśników, którzy byli jedynie pod opieką matki”.

Sama jako matka uważam, że to maleństwo ma jeszcze czas na zabawę z innymi rówieśnikami. Poza tym małe dzieci są zainteresowane wspólną zabawą od około 3 roku życia z innymi dziećmi. Do tego czasu dziecko głównie jest skoncentrowane na sobie i rodzicu.

Uważam, że owszem przebywanie wśród innych dzieci jest ważne. Dziecko uczy się przez obserwacje. Potrzebuje kontaktu z innymi ludźmi, a nie tylko tata i mama.

Niekoniecznie jednak trzeba z tego względu posyłać dziecko do żłobka. Można stwarzać ku temu warunki, żeby było wśród rówieśników. Można na przykład: wychodzić z dzieckiem na plac zabaw, spotkać się z innymi dziećmi na hali zabaw. Można uczęszczać do specjalnych bawialni np: Montessori, basen, do klub malucha. Jest naprawdę wiele możliwości, żeby dać dziecku okazję do zabaw z innym dziećmi.

Powinniśmy być też świadomi, że tak owszem – dziecko uczy się przez obserwacje. Jednak pamiętajmy o tym, że dziecko uczy się – nie tylko pozytywnych nawyków i zachowań innych dzieci. Może również zacząć naśladować zachowania te mniej pożądane.

Mama bawi się z niemowlakiem

Mama i jej dylematy – idealne rozwiązanie

Każdy powinien podjąć swój najlepszy wybór. Nie ma tutaj rozwiązań idealnych. Każda sytuacja powinna być traktowana jak najbardziek indywidualnie.

Ja znalazłam rozwiązanie dla siebie, choć wymagało to ode mnie dodatkowego czasu, wysiłku, zmęczenia, a nawet czasem zarwanych nocy – wiedziałam, że jest to okres przejściowy. Pozostałam z dzieckiem w domu, ale też zdecydowałam się, że będę pracować w domu – zdalnie.

Czasami, ale rzadko, kiedy mąż kończył swoją pracę, ja wtedy zaczynałam swoją i on w tym czasie zajmujmował się dzieckiem. Często jednak wyglądało to tak, że on pracował do późnych godzin nocnych, wówczas ja mogłam się w pełni oddać mojej pracy, dopiero jak synek położył się spać. 

Może i byłam bardziej zmęczona. Może powinnam trochę odpuścić. Jednak myśl, że mogę podreperować nasz domowy budżet motywował mnie bardzo. Chyba każda kobieta lubi mieć swoje „zaskórniaki”. 

Wiadomo jak każda matka miałam i mam czasem gorsze dni. Czasem uważam, że troszkę sobie wzięłam za dużo na głowę, ale nie odpuszczałam i chyba wciąż taka jestem. Chyba lubię mieć za dużo na głowie.

Byłam i jestem dla dziecka na 100% i dla pracy tak samo (przesadzam w pracy na 80). W jedno i drugie w pełni się angażuje. I takie rozwiązanie mnie satysfakcjonuje.

Wdzięczność

Cieszę się i jestem wdzięczna losowi, że:

  • miałam możliwość dokonania wyboru (częściowo),
  • mogę codziennie towarzyszyć mojemu dziecku w rozwoju,
  • nie muszę przeżywać nerwowych poranków, żeby zdążyć,
  • mogę spędzić z nim więcej czasu,
  • mogłam uważnie obserwować jak zmienia się każdego dnia,
  • jestem przy nim w każdej chwili kiedy mnie potrzebuje.

Jestem bardzo wdzięczna za to, co mam!

Spodobał ci się ten wpis? Warto przeczytać rówież:

Będzie mi miło, jeśli udostępnisz ten artykuł dalej! Dziękuje!

Related Articles

Related

Rodzicielskie pułapki w mediach społecznościowych

W dzisiejszym świecie, gdzie media społecznościowe kształtują nasze postrzeganie rzeczywistości, presja perfekcyjnego rodzicielstwa może przytłaczać. W najnowszym artykule przyglądamy się, jak idealizowane obrazy wpływają na nas i nasze dzieci, oraz jakie strategie możemy przyjąć, aby promować zdrowsze, bardziej realistyczne podejście do rodzicielstwa.

czytaj dalej

O autorze

Aneta Boritzka

Kieruje się przekonaniem, że każdy ma możliwość kształtowania swojego życia i decydowania o jego jakości – każdy ma szansę w pełni wykorzystać posiadane zasoby i osiągnąć zamierzone cele. Sama podróż do wyznaczonego celu jest niesamowitą przygodą. - Aneta Boritzka

Cytat

„Czy wiesz, że homar, gdy wyrasta ze starego pancerza, znajduje najcięższy głaz w okolicy i wsuwa się pod niego, wykonując niewielki podkop? Po chwili czuje na własnym ciele presję tak nieprzyjemną, że jest bliski śmierci. Ten ból jest jednak konieczny, by zniszczyć stary pancerz i dać możliwość powstania nowemu, który będzie pasował do obecnych rozmiarów skorupiaka.” – To nie są moje słowa, to słowa Jolanty Pieli, która doskonale opisuje konieczność wychodzenia poza strefę komfortu.

Gdybym mogła dać sobie tylko jedną radę sprzed kilku lat byłoby nią:

„Przestań się bać, rób to, o czym marzysz, to, co jest dla Ciebie ważne”