Jak nie szkodzić sobie w życiu?
Tekst Aneta Boritzka
Jak nie szkodzić sobie w życiu?
Myślę, że jest to trafione pytanie, na które powinniśmy sobie odpowiedzieć: Jak nie szkodzić sobie w życiu? Na wiele sposobów sami szkodzimy sobie w naszym życiu: zbyt długo trwamy w toksycznej relacji, pozwalamy na to, by ktoś nas ranił, albo jest wręcz odwrotnie – kończymy dobrą dla nas relację, odwracamy się przez błahe powody od najbliższych osób, poszukujemy powodów do kłótni, zakładamy, że ktoś celowo chciałby nam zaszkodzić, atakuje nas słownie. Odchodzimy z pracy, którą wykonywaliśmy z pasją, ale posłuchaliśmy nie tych osób co trzeba i zrezygnowaliśmy z tej pracy.
- Dlaczego sobie szkodzimy i popełniamy wciąż te same błędy?
- Czy możemy to zatrzymać?
- Czy nie możemy mieć prostszego życia?
- Dlaczego pracując w firmie, pomimo tego, że odnosimy sukcesy, zbieramy pochwały, czujemy się niezadowoleni i nie potrafimy docenić siebie i swoich osiągnięć?
- Dlaczego wciąż zazdrościmy tego co osiągnęli i mają inni?
- Dlaczego porównujemy swoje życie do innych?
- Dlaczego myślimy, że ktoś ma lepsze życie jak my?
- Dlaczego uważamy, że ktoś na pewno jest szczęśliwy i nigdy nie doświadczył tylu kryzysów w życiu co my?
- Dlaczego nie potrafimy wyjść z toksycznej relacji, która nas niszczy?
- Dlaczego sobie szkodzimy?
- Jak nie szkodzić sobie w życiu?
Dlaczego sobie szkodzimy?
Dlaczego sobie szkodzimy? Nikt przecież nie rodzi się ze skłonnością do tego, by sobie szkodzić.
Warto być świadomym tego, że wiele naszych zachowań z życia dorosłego, zaczęło się kształtować już we wczesnym dzieciństwie.
Dziecko – czegoś mi brak
KONSEKWENTNE ZAWSTYDZANIE
“Tacy duzi chłopcy, nie sikają już do majtusiów”, “Zobacz jak tamten chłopczyk grzecznie siedzi, nie to co Ty”, “Dlaczego tak się wydzierasz? Ja mam tyle pracy do zrobienia, a ty mi głupią wieżę z klocków chcesz pokazać?”, “ Z czego tak się cieszysz? to nic nadzwyczajnego”.
Do czego prowadzi ciągłe zawstydzanie?
Jak to przełoży się na dorosłe życie?
- obniżone poczucie własnej wartości,
- wycofanie z relacji,
- brak chęci dzielenia się sukcesami, bądź w ogóle nie zauważanie własnych sukcesów,
- poczucie niemocy i bezsilności,
- lęk przed pomyłką,
- lęk przed ośmieszeniem,
- obawa przed porażką,
- przekonanie, że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy.
BRAK CZASU RODZICÓW
“Teraz nie mogę się z Tobą pobawić. Jestem zajęta.” “Dziecko to nie jest takie ważne, możesz z tym poczekać”. “Nie mogę teraz rozmawiać, mam pilną sprawę”. “Nie widzisz, że jestem zajęta?”, “To naprawdę nie jest teraz takie ważne”.
Do czego prowadzi brak czasu? Jak to przełoży się na dorosłe życie?
- przekonanie, że nasz czas nie jest wartościowy,
- potrzeba uznania, aprobaty,
- negatywne przekonanie, że nie zasługujemy na czyjąś miłość.
Jak wiadomo to tylko niektóre nadmienione konsekwencje.
Zachowania, głównie ukształtowały nam się w środowisku rodzinnym, ale później idziemy do innego środowiska jakim jest szkoła. Jeżeli w domu nauczono nas stać w obronie słabszych, dążyć do prawdy i sprawiedliwości, a zetkniemy się z taką sytuacją gdzie:
Stoimy w obronie koleżanki, która jest szturchana, ośmieszana przez rówieśników, zgłaszamy tą sytuację dorosłemu (nauczycielowi, pedagogowi), mówimy, że taka sytuacja zaistniała i trzeba zdecydowanie coś z tym zrobić. Dochodzi do konfrontacji, wyjaśnienia sytuacji i wychodzi na to, że sytuacja, którą faktycznie widzieliśmy wcale wg. dorosłych nie miała miejsca – to wszystko co opowiedzieliśmy wydarzyło się tylko w naszej głowie, bądź zlekceważyli tą sytuację, nie wyciągnęli żadnych konsekwencji, tylko wszystko jakoś rozeszło się po kościach. Na domiar tego sytuacja taka bądź podobna powtórzyła się kilkakrotnie i zawsze miała podobne zakończenie, jako dzieci tracimy zaufanie do dorosłych, przestajemy dążyć do sprawiedliwości, Obieramy negatywne przekonanie, że pomimo tego, że chcemy dobrze, nic dobrego z tego nam nie przyszło. Zostaje więc poczucie bezsilności.
Przykładów z dzieciństwa jest całe mnóstwo – to wszystko nas ukształtowało.
Zaczęliśmy obierać schematy, które zaczęły być wygodne dla nas w życiu. “Wygodne schematy postępowania”, które mogą w dorosłym życiu powodować mnóstwo szkód.
Czy to oznacza, że jesteśmy skazani na porażkę?
- Czy to oznacza, że jesteśmy skazani na porażkę?
- Czy to oznacza, że nasze życie jest gorsze od innych?
- Czy to oznacza, że już nigdy w moim życiu nie będzie dobrze?
- Czy to oznacza, że już nigdy nie wyjdę z toksycznej relacji?
NIE to o niczym nie przesądza. Oznacza to tyle, że mamy świadomość naszych niektórych zachowań. Oznacza to tyle, że mamy możliwość to przepracować. Oznacza to tyle, że jeśli nie wiemy dlaczego wciąż powtarzamy te same schematy, nie potrafimy sobie z tym sami poradzić, warto udać się z tym do specjalisty, by wyjść “na prostą”, by było nam łatwiej.
Zapewniam Cię, że nikt z nas nie miał idealnych rodziców, idealnych znajomych, idealnych nauczycieli i innych towarzyszy w drodze ku dorosłości. Każdy z nas odczuwa jakieś braki. Każdy z nas doświadczył negatywnej emocji jak: poczucie zawstydzenia, brak czasu, brak uwagi, brak pochwały, kłamstwo, nieuczciwość, rozczarowanie. Natomiast każdy radzi sobie z tymi uczuciami na tyle na ile potrafi.
KRÓTKIE PODSUMOWANIE:
Nie wmawiaj sobie, że urodziłeś się w takiej, czy siakiej rodzinie to już jesteś skazany na wszelkie niepowodzenia, bo rodzice o to zadbali. Nie wmawiaj sobie, że nie zasługujesz na zmianę na lepsze. Potrzeba więcej czasu, determinacji, siły by nad sobą popracować.
Nadzieja wbrew nadziei – Tekst Martha Stark – Jak nie szkodzić sobie w życiu?
Albert Einstein mówił, że szaleństwem jest robienie wciąż tego samego i oczekiwania innych rezultatów. Na tym polega nieustępliwa nadzieja. Ujawnia ją młody mężczyzna, który nie ustępuje w dążeniach, choć wie, że obiekt jego pragnień nie chce mieć z nim nic do czynienia.
Albo kobieta, która poświęca wszystko dla pracy, łudząc się, że zostanie doceniona przez szefa i otrzyma podwyżkę, choć szef znany jest ze swego skąpstwa.
Taka nieustępliwa nadzieja stanowi obronę przed poczuciem żalu i rozpaczą. Pozwala uniknąć bólu i rozczarowania ludźmi, zwłaszcza tymi, którzy znaczą dla nas najwięcej. Trzymamy się uporczywej wiary, że jednak uda nam się zmienić bliską osobę w taką, jaką chcielibyśmy, żeby była. A z drugiej strony ogarnia nas nieustępliwa wściekłość, kiedy uświadamiamy sobie, że mimo wysiłków i żarliwego pragnienia być może nigdy nam się to nie uda.
Nawet jeśli spotykamy kogoś dobrego na swej drodze, to mamy nieodpartą potrzebę, by odtworzyć w tej nowej relacji “starego złego”, czyli osobę, która nas zawiodła, skrzywdziła, opuściła, a potem za wszelką cenę próbujemy ją zmienić. Bo takie relacje znamy, w nich paradoksalnie czujemy się bezpiecznie. Dobrze oddają ten mechanizm słowa piosenki Warnera Zenova: “Jeśli mnie nie opuścisz, znajdę kogoś, kto to zrobi”.
Szukając nadziei do potwierdzenia
Można by przypuszczać, że kobieta, która doznała wielu cierpień od rodzica alkoholika nie będzie poszukiwała tego typu partnera, by spędzić z nim resztę życia. Będzie szukała partnera, który nie pije, nie jest uzależniony i sama będzie brzydziła się alkoholem.
Dzieję się jednak inaczej (nie jest to reguła) ale jest duże prawdopodobieństwo, że właśnie z takim partnerem się zwiąże. Będzie ponownie toczyć walkę o to, by ten partner zmienił się dla niej i przestał pić. Walkę już tą raz podjęła, gdy pił jej ojciec. Walkę tę przegrała, z dużym prawdopodobieństwiem finał kolejnej walki będzie taki sam.
Tylko jedna z grup na facebooku
Zupełnie nie potrafię zrozumieć osób, które dołączają do różnych grup facebookowych jak np: Toksyczne związki, Toksyczne relacje. Opisują swój problem, zaistniałą sytuację, po czym przeważnie w większości przypadków doradza tej osobie, która przechodzi podobne piekło.
Jak można słuchać rozwiązań od osób, które znajdują się w podobnej sytuacji?
Chyba tylko dla potwierdzenia: Nie przejmuj się też to przechodziłam, za niedługo będzie lepiej. Musisz być cierpliwa. To nie jest żadne rozwiązanie, tylko potwierdzenie i przyzwolenie na to by tkwić w tej toksycznej relacji dłużej.
Owszem znajdują się też osoby, które przeszły przez to piekło i zachęcają, by zdecydowanie przerwać tę relację, ale to jest niewielki procent.
Nie jest to złe, że taka grupa powstała, może i nawet dobrze, że taka jest. Przynajmniej widzisz, że nie jesteś jakimś wyjątkiem i ktoś ma podobny problem do Ciebie, można dostrzec nadzieję, że może coś się jeszcze zmienić.
Natomiast pomocy wyjścia z tak toksycznej relacji szukałbym u specjalisty. Jeśli faktycznie chcesz zmienić sytuację, w której się znajdujesz, a nie szukasz tylko potwierdzenia, że jest to dobre – trzeba szukać rozwiązania znacznie dalej jak na grupie facebookowej.
Warto przeczytać:
Będzie mi miło, jeśli udostępnisz ten artykuł dalej! Dziękuje!
Related Articles
Related
Thank you! 🙂 it’s very nice 🙂
Thank you very much!
Fajny tekst! Dobrze napisany, przejrzysty, poruszający ważny problem. Dzięki, że mogłam go przeczytać:)
Dziękuje. Miło przeczytać, że miał dla Ciebie wartość 🙂